Blackbird

/ Dare to be you / DTBY MARTA

DTBY MARTA

W domu czuję się kobietą na równi. Partnerstwo, równouprawnienia to są tematy, które się nie pojawiają – nie ma o czym gadać. To jest oczywiste. To oczywiste, ze mój partner gotuje, robi zakupy, pranie, odkurza, wstaje do naszej córki, nosił ją w nosidle, kładł ja spać. Tematy pod tytułem „jestem z tym sama” nie są moimi tematami. Jest to dla mnie oczywiste, że nie jestem sama. Obydwoje pracujemy, obydwoje prowadzimy dom i rodzinę. W domu jest równouprawnienie.

U mnie w firmie też. Śmiejemy się, że parytet u nas nie działa – mamy za mało mężczyzn i nasza polityka inclusivity musi szczególnie obejmować facetów.

Ale potem wychodzę z domu, z mojej firmy. I w społeczeństwie, zwłaszcza teraz w Polsce, nie widzę tej równości. Od lat, kiedy spotykam się z prezesami wielkich firm to spotykam się z mężczyznami, a ich asystentki to kobiety. Większość przedsiębiorców, których poznaje to mężczyźni, politycy, których śledzę to mężczyźni. Dominują pewien poziom w społeczeństwie i nie mam co do tego wątpliwości.

Nie ma w tym nic złego, ale fajnie by było, gdyby kobiety też się tam pojawiały. Gdyby też sięgały, gdyby też uważały ze mogą. Żeby zintegrowały w sobie pewność siebie, że są wystarczające i maja wszystko, absolutnie wszystko czego im potrzeba. Bo możemy się denerwować, że jest taki a nie inny klimat, że jest szklany sufit, bo jest. Możemy się denerwować, ze są mężczyźni, którzy trzymają władze, bo są. Są mężczyźni, którzy nie wspierają kobiet i tacy, którzy wspierają. Są kobiety, które wspierają mężczyzn i takie, które nie wspierają. Ale znowu, tutaj nie o tym. Bo to jest w ogóle bardzo skomplikowane i takie podziały są zbyt proste, żeby były prawdziwe.

Tutaj jest o tym, ze kobiety też muszą bezwstydnie sięgać po czas, po pieniądze, po wpływ. Albo, ponieważ nie podoba im się sięganie wyżej w porządku, który nie jest skrojony dla kobiet, chciały ten porządek zmieniać.

Świat byłby wtedy cudownie zrównoważony kobiecymi i męskimi siłami.

I tak powoli, powoli rodził się nasz program – kobiet, które pracują z rozwojem i od lat prowadzą firmę. Kobiet, które znają inne takie kobiety. Kobiet, które latami, żeby przetrwać wierzyły, że porządek jest męski. Które nawet trochę bały się innego stylu zarządzania, bo taki nasz może byłby nieprofesjonalny, za mało stanowczy. Może. Jakiś taki gorszy, bo…kobiecy. Co najmniej tak, jakby kobiece serce nie mogło podejmować trudnych, niepopularnych decyzji. Czując przy tym po prostu. Co najmniej tak, jakby kobiece serce nie mogło wymagać tylko dlatego, ze czasem mocniej czuje empatię. Co najmniej tak, jakby kobiece serce nie rozumiało, ze czasem coś trzeba zmonetyzować, żeby to miało sens.

To jest po prostu trochę inny obraz przywództwa. A tak w ogóle to autentyczne przywództwo kobiet i mężczyzn to to samo i wierzę w to, że za kilka dekad zintegrujemy się tak, że to nie będzie miało znaczenia.

Jeśli czujesz, że masz ochotę się rozwijać i dodać swoją cegiełkę do tej kobiecej mocy w przywództwie, sięgać po swoje, bez przepraszania, zacznij ta podróż. Może z nami? A może z kimś innym. Niezależnie z kim zróbmy tak, żeby było nas więcej tam, gdzie się podejmuje decyzje O NAS.

#daretobeyou

KIM JESTEM

Marta Carter

Blackbird Board Member, Coach

 

Współzałożycielka i partnerka w Blackbird, trenerka FRIS®, NVC i GlobeSmart®. Przedsiębiorca od ponad 13 lat. Wspiera firmy w szkoleniach i w coachingu z zakresu zarządzania zmianą, zagadnień cross-kulturowych i rozwoju osobistego. Mocno stąpa po ziemi – ale potrafi się też od niej oderwać. Ścieżka, która ją inspiruje to szamanizm, w którym odnajduje siłę intuicji. Balans daje jej natura, mieszka w Warszawie i w lesie pod Warszawą. Specjalistka łączenia różnych rzeczywistości – w Londynie pracowała dla finansowej korporacji, mieszkając na łodzi. Mama 4 letniej Zory.

MOJE DARE TO BE YOU

W domu czuje się kobieta na równi. Partnerstwo, równouprawnienia to są tematy, które się nie pojawiają – nie ma o czym gadać. To jest oczywiste. To oczywiste, ze mój partner gotuje, robi zakupy, pranie, odkurza, wstaje do naszej córki, nosił ją w nosidle, kładł ja spać. Tematy pod tytułem „jestem z tym sama” nie są moimi tematami. Jest to dla mnie oczywiste, ze nie jestem sama. Obydwoje pracujemy, obydwoje prowadzimy dom i rodzinę. W domu jest równouprawnienie.

U mnie w firmie tez. Śmiejemy się, ze parytet u nas nie działa – mamy za mało mężczyzn i nasza polityka inclusivity musi szczególnie obejmować facetów.

Ale potem wychodzę z domu, z mojej firmy. I w społeczeństwie, zwłaszcza teraz w Polsce, nie widzę tej równości. Od lat, kiedy spotykam się z prezesami wielkich firm to spotykam się z mężczyznami, a ich asystentki to kobiety, większość przedsiębiorców, których poznaje to mężczyźni, politycy, których śledzę to mężczyźni. Dominują pewien poziom w społeczeństwie i nie mam co do tego wątpliwości.

Nie ma w tym nic złego, ale fajnie by było, jakby kobiety tez się tam pojawiały. Gdyby tez sięgały, gdyby tez uważały ze mogą. Żeby zintegrowały w sobie pewność siebie, ze są wystarczające i maja wszystko, absolutnie wszystko czego im potrzeba. Bo możemy się denerwować, ze jest taki a nie inny klimat, ze jest szklany sufit, bo jest. Możemy się denerwować, ze są mężczyźni, którzy trzymają władze, bo są. Są mężczyźni, którzy nie wspierają kobiet i tacy, którzy wspierają. Są kobiety, które wspierają mężczyzn i takie, które nie wspierają. Ale znowu, tutaj nie o tym. Bo to jest w ogóle bardzo skomplikowane i takie podziały są zbyt proste, żeby były prawdziwe.

Tutaj jest o tym, ze kobiety tez muszą bezwstydnie sięgać po czas, po pieniądze, po wpływ.

Świat byłby wtedy cudownie zrównoważony kobiecymi i męskimi siłami.

I tak powoli powoli rodził się nasz program – kobiet, które pracują z rozwojem i od lat prowadzą firmę. Kobiet, które znają inne takie kobiety. Kobiet, które latami, żeby przetrwać wierzyły, ze porządek jest męski. Które nawet trochę bały się innego stylu zarządzania bo taki nasz może byłby nieprofesjonalny, za mało stanowczy. może. Jakiś taki gorszy bo…kobiecy. Co najmniej tak, jakby kobiece serce nie mogło podejmować trudnych, niepopularnych decyzji. Czując przy tym po prostu. Co najmniej tak, jakby kobiece serce nie mogło wymagać tylko dlatego, ze czasem mocniej czuje empatię. Co najmniej tak, jakby kobiece serce nie rozumiało, ze czasem coś trzeba zmonetyzować, żeby to miało sens.

To jest po prostu trochę inny obraz przywództwa. A tak w ogóle to autentyczne przywództwo kobiet i mężczyzn to to samo, bo – wierze w to, ze za kilka dekad zintegrujemy się tak, ze to nie będzie miało znaczenia.

Jeśli czujesz, ze masz ochotę się rozwijać i dodać swoją cegiełkę do tej kobiecej mocy w przywództwie, sięgać po swoje, bez przepraszania, zacznij ta podróż. Może z nami? A może z kimś innym. Niezależnie z kim zróbmy tak, żeby było nas więcej tam, gdzie się podejmuje decyzje O NAS.

Zapraszam do polubienia naszej strony i śledzenia nas – jesteśmy

#daretobeyou

W domu czuje się kobieta na równi. Partnerstwo, równouprawnienia to są tematy, które się nie pojawiają – nie ma o czym gadać. To jest oczywiste. To oczywiste, ze mój partner gotuje, robi zakupy, pranie, odkurza, wstaje do naszej córki, nosił ją w nosidle, kładł ja spać. Tematy pod tytułem „jestem z tym sama” nie są moimi tematami. Jest to dla mnie oczywiste, ze nie jestem sama. Obydwoje pracujemy, obydwoje prowadzimy dom i rodzinę. W domu jest równouprawnienie.

U mnie w firmie tez. Śmiejemy się, ze parytet u nas nie działa – mamy za mało mężczyzn i nasza polityka inclusivity musi szczególnie obejmować facetów.

Ale potem wychodzę z domu, z mojej firmy. I w społeczeństwie, zwłaszcza teraz w Polsce, nie widzę tej równości. Od lat, kiedy spotykam się z prezesami wielkich firm to spotykam się z mężczyznami, a ich asystentki to kobiety, większość przedsiębiorców, których poznaje to mężczyźni, politycy, których śledzę to mężczyźni. Dominują pewien poziom w społeczeństwie i nie mam co do tego wątpliwości.

Nie ma w tym nic złego, ale fajnie by było, jakby kobiety tez się tam pojawiały. Gdyby tez sięgały, gdyby tez uważały ze mogą. Żeby zintegrowały w sobie pewność siebie, ze są wystarczające i maja wszystko, absolutnie wszystko czego im potrzeba. Bo możemy się denerwować, ze jest taki a nie inny klimat, ze jest szklany sufit, bo jest. Możemy się denerwować, ze są mężczyźni, którzy trzymają władze, bo są. Są mężczyźni, którzy nie wspierają kobiet i tacy, którzy wspierają. Są kobiety, które wspierają mężczyzn i takie, które nie wspierają. Ale znowu, tutaj nie o tym. Bo to jest w ogóle bardzo skomplikowane i takie podziały są zbyt proste, żeby były prawdziwe.

Tutaj jest o tym, ze kobiety tez muszą bezwstydnie sięgać po czas, po pieniądze, po wpływ.

Świat byłby wtedy cudownie zrównoważony kobiecymi i męskimi siłami.

I tak powoli powoli rodził się nasz program – kobiet, które pracują z rozwojem i od lat prowadzą firmę. Kobiet, które znają inne takie kobiety. Kobiet, które latami, żeby przetrwać wierzyły, ze porządek jest męski. Które nawet trochę bały się innego stylu zarządzania bo taki nasz może byłby nieprofesjonalny, za mało stanowczy. może. Jakiś taki gorszy bo…kobiecy. Co najmniej tak, jakby kobiece serce nie mogło podejmować trudnych, niepopularnych decyzji. Czując przy tym po prostu. Co najmniej tak, jakby kobiece serce nie mogło wymagać tylko dlatego, ze czasem mocniej czuje empatię. Co najmniej tak, jakby kobiece serce nie rozumiało, ze czasem coś trzeba zmonetyzować, żeby to miało sens.

To jest po prostu trochę inny obraz przywództwa. A tak w ogóle to autentyczne przywództwo kobiet i mężczyzn to to samo, bo – wierze w to, ze za kilka dekad zintegrujemy się tak, ze to nie będzie miało znaczenia.

Jeśli czujesz, ze masz ochotę się rozwijać i dodać swoją cegiełkę do tej kobiecej mocy w przywództwie, sięgać po swoje, bez przepraszania, zacznij ta podróż. Może z nami? A może z kimś innym. Niezależnie z kim zróbmy tak, żeby było nas więcej tam, gdzie się podejmuje decyzje O NAS.

Zapraszam do polubienia naszej strony i śledzenia nas – jesteśmy

#daretobeyou